czwartek, 30 sierpnia 2007

Indeks ma się dobrze

Pewnego dnia wędrując między półkami zapełnionymi książkami w warszawskim Empiku, mój wzrok padł na okładkę ozdobioną malowniczym wizerunkiem demona, okładkę książki pod tytułem "Uczeń Czarnoksiężnika" autorstwa nieznanego mi wcześniej Witolda Jabłońskiego. Przez chwilę przyglądałem się książce, następnie wzruszyłem ramionami, i poszedłem dalej. Parę tygodni później w internecie znalazłem kilka histerycznych recenzji ww. książki. Recenzenci prześcigali się w oskarżaniu autora o promowanie satanizmu, okultyzmu, homoseksualizmu i postaw antykościelnych. Zaintrygowany, książkę (i następne części, bo w międzyczasie wyszedły kolejne pozycje, jak się okazało całego obszernego cyklu) zamówiłem i przeczytałem. Po przeczytaniu wszystkich książek zrobiłem "autolustrację", w celu sprawdzenia jak na mnie podziałała owa "promocja". Stwierdzam, że nie poczułem nagłej chęci czczenia Szatana, rzucania klątw, czy wywoływania duchów. Na innych mężczyzn nadal patrzę w sposób daleki od podniecenia, a mój stosunek do instytucji Kościoła Katolickiego dalej pozostał taki sam (faktem jest, że jest on mocno krytyczny).

Kilka miesięcy temu prokuratora zastanawiała się, czy oskarżyć właściciela księgarni internetowej o propagowanie ustroju totalitarnego. W księgarni można było zakupić  "Mein Kampf" Adolfa Hitlera. Za ww. przestępstwo grozi kara 2 lat pozbawienia wolności.
Obecnie, w sądowych salach pojedynkuje się przedstawiciel rządu Bawarii, z "Wydawnictwem Książek Niezwykłych XXL", wydawnictwo oskarżone jest o naruszenie praw autorskich. Prawa do dziełka Hitlera posiada wspomniany rząd Bawarii, i nie byłoby nic dziwnego w tym że o nie walczy, gdyby nie to, że nikomu nie pozwala wydawać "Mein Kampf" i nie ma żadnej możliwości, aby książka legalnie pojawiła się w księgarni.

Przyznam się, że jestem posiadaczem egzemplarza tej książki. Kupiłem ją w zwyczajnej osiedlowej księgarni. Opatrzona została odpowiednim komentarzem historyka, w jednoznaczny sposób dystansującym motywy wydawcy od promowania nazizmu.

Jak mi się wydaje, zakaz dystrybucji powstał na skutek troski jaką wykazują przedstawiciele władzy, zmartwieni destruktywnym wpływam nazistowskiej ideologi na - być może - bardzo młode jeszcze umysły które mogą po nią sięgnąć. Mam wrażenie, że owi przedstawiciele, książki tej nie przeczytali. Osobiście uważem, że trzeba być prawdziwym sympatykiem faszystowskiej ideologii, aby ją przeczytać... i nie zasnąć po lekturze kilku stron pseudofilozoficznych wynurzeń Hitlera. Sam z trudem przedarłem się przez treść, i nie wyobrażam siebie, aby jakiś dzieciak, mając do wyboru "Mein Kampf" i "Harry Pottera" z własnej, nieprzymuszonej woli sięgnął po tą pierwszą, przeczytał od deski do deski i jeszcze został nazistą.

Oczywiście, zawsze może wystąpić sytuacja, że jakiś łysy pan w glanach zachce uzupełnić swoją domową biblioteczkę o egzemplarz "dzieła" swojego idola. I dostanie ją. Ściągnie z internetu, skseruje od kumpla etc. Zakaz publikacji jest tak samo skuteczny, jak niedawna prohibicja z okazji przyjazdu papieża - normalny człowiek piwa nie mógł kupić, ale lumpy nie miały problemu ze zdobyciem taniego wina...

Działania prokuratora pozbawione są najmniejszego sensu, bo jaki sens jest w w karaniu wydawcy książki która propaguje ustrój totalitarny, kiedy bez większego problemu można dostać dzieła Lenina, kiedy po ulicach chodzą dzieciaki dumnie prezentujące na koszulkach wizerunek Ernesto "Che" Guevary albo sierpa i młota?

Śledząc kolejne procesy związane z książką Adolfa Hitlera, nasuwa się oczywista obawa o cenzurę. Jeśli dzisiaj nie można wydać kontrowersyjnej książki faszystowskiego dyktatora, to czy za chwilę nie okaże się, że problemy będzie miał Jabłoński, Nietzsche czy inni autorzy, których książki nie wpisują się ramki światopoglądu obecnej władzy?

Nie wydaje mi się aby jakakolwiek władza w Polsce mogła bezpośrednio kontrolować przepływ informacji. Niestety nasi włodarze mają spory arsenał argumentów za pomocą których mogą wpływać właścicieli wydawnictw. Wystarczy przecież comiesięczna kontrola Urzędu Skarbowego, aby oduczyć przedsiębiorcę wydawania niewygodnych władzy książek.

Brak komentarzy: