poniedziałek, 13 sierpnia 2007

Pranie mózgu

Umysł dziecka jest jak plastyczna masa. Odciska się na nim wszystko z czym się zetknie. Zdane całkowicie na swoich rodziców, ufa im bezgranicznie. Mając do wyboru logiczne myślenie, a "prawdę" przekazaną przez opiekunów. Wybierze tę drugą.

Weźmy jedną z najpopularniejszych bajd  wbijanych  dzieciom - Świętego Mikołaja. Ogromna rzesza kilkulatków w nabożnym oczekiwaniu na wyśnionego doręczyciela prezentów spędza przedświąteczne dni i noce. Po kilku latach dziecko zaczyna dostrzegać rysy w swoim myśleniu. Zeznania dorosłych na temat brodacza są dziwnie niespójne, na kilka dni przed świętami taszczą oni jakieś pakunki, które później zmyślnie chowają, a każdą wizytę Pana W Czerwonym poprzedza wyjście pod bzdurnym pretekstem wujka Mietka.

Dziecko samo odrzuci wiarę w mitycznego Święto Mikołaja. Chociaż przez kilka lat święcie w niego wierzy, to później wyczuje jej śmieszność. Zobaczy, że tak naprawdę nikt poza nim nie uznaje istnienia tego sympatycznego grubasa.

Zmieńmy teraz trochę sytuację. Opowiedzmy dziecku o bogu, który jest jednocześnie trzema bogami. Opowiedzmy o jednej z tych bożych instancji, która stała się człowiekiem, zmarła i zmartwychwstała.

Dziecko uwierzy. Uwierzy we wszystko, co mu powiemy. Ludzie wierzyli nie w takie rzeczy. Ugniatamy tylko plastyczną masę jego umysłu, nie rwiemy go na strzępy. Dziecko widzi, że sporo ludzi wierzy w to samo. Tego, że są także ludzie, którzy wiary nie podzielają, dowie się wiele lat później. Najczęściej będzie już za późno, aby zobaczyło pustkę kryjącą się na wielkimi słowami.

Ktoś zapyta: No dobra, i co z tego? Po co mi tu wciskasz rzeczy oczywiste?

Odpowiedź brzmi - Zdenerwowałem się.

Niedawno podczas rozmowy ze znajomą, która pracuje w publicznym przedszkolu, dowiedziałem się, że regularnie przychodzi tam katechetka i naucza kilkuletnie dzieci. Obok nauki podstawowych liter i cyfr, rzeczy jak najbardziej przydatnej, odbywa się cichy gwałt na dziecięcych umysłach. Zamach na ich niezależność umysłową.

Zaraz ktoś zaprotestuje. Powie - to wybór rodziców. Że wystarczy porozmawiać z personelem przedszkola, a dziecko na czas katechezy będzie wyprowadzane do innego pomieszczenia.

Myślę, że większość osób wie co czuje kilkulatek który nagle i niezrozumiale odseparowany od swoich rówieśników. Rodzić ma do wyboru, albo zgrzytając zębami pogodzić się z sytuacją, albo narazić dziecko na niezrozumiały dla niego grupowy ostracyzm.

Niewesoła, przyznam, zarysowała mi się przed oczami wizja. Szczęśliwie, wiele wskazuje na to, że jest ona nieco zbyt apokaliptyczna.
Ostatnio pojawiła się na stronach Racjonalisty "Internetowa Lista Ateistów i Agnostyków". Link. Wpisują się tam setki ludzi, którzy podobnie jak znaczna większość Polaków została poddana indoktrynacji w wczesnych latach swojego życia. Te setki jednak zachowały niezależność umysłu, i otwarcie deklarują swoją niewiarę.

To bardzo pocieszające.


Brak komentarzy: