Ksiądz prymas kardynał Józef Glemp został szczegółowo skontrolowany na lotnisku. Co to znaczy szczegółowa kontrola? Ponieważ nie może przechodzić przez bramki, został wzięty na bok a pracownik ochrony z ręcznym elektroniczny wykrywaczem metalu sprawdził, czy wszystko jest w porządku.
Zam wielokrotnie przechodziłem taką procedurą. Z tą różnicą, że przechodziłem wcześniej przez bramkę. Często zdarzało się, że trzymając spodnie w garści (pasek z metalową sprzączką musiałem zdjąć) byłem sprawdzany przez funkcjonariusza straży granicznej, czasami łącznie z dokładnym sprawdzeniem, czy nie przenoszę czegoś w skarpetkach.
Czy moja godność została naruszona? Wydaje mi się, że nie. Wiem czego mogę się spodziewać na lotnisku, i akceptuję to. Faktem jest, że nasze służby odznaczają się dziwną nadgorliwością, bo np. w Wielkiej Brytanii cała kontrola zakończyła się po jednokrotnym przejściu przez bramkę. Z relacji znajomych, dowiedziałem się, że jeszcze skrupulatniej niż u nas - sprawdzają służby na lotniskach w USA.
Wg mnie jak mają sprawdzać, to niech sprawdzają, byle kontrola dotyczyła wszystkich. Bez świętych krów, które mogą się ślizgać ponad plebsem.
Uczciwie muszę przyznać, mimo mojej niechęci do kleru, że Józef Glemp jakoś nie narzekał, nie uniósł się wzburzeniem, żądając ukarania winnych. Jak donosi Gazeta Wyborcza ( tu) Najbardziej wzburzony całą sytuacją był obecny przy całej sytuacji poseł PiS Joachim Brudziński, który szybko zatelefonował Roberta Krupowicza - wojewody zachodniopomorskiego. Który to natychmiast skontaktował się z dyrekcją lotniska. Dyrekcja, jak wiadomo, zwolniła dwóch pracowników odpowiedzialnych za "upokorzenia" prymasa. Co ciekawe, nie udało się wyśledzić osoby, która wydała polecenie zwolnienia pracowników. Dyrektor lotniska przyznał że był to jeden ze współwłaścicieli, ci zaprzeczają...
Zam wielokrotnie przechodziłem taką procedurą. Z tą różnicą, że przechodziłem wcześniej przez bramkę. Często zdarzało się, że trzymając spodnie w garści (pasek z metalową sprzączką musiałem zdjąć) byłem sprawdzany przez funkcjonariusza straży granicznej, czasami łącznie z dokładnym sprawdzeniem, czy nie przenoszę czegoś w skarpetkach.
Czy moja godność została naruszona? Wydaje mi się, że nie. Wiem czego mogę się spodziewać na lotnisku, i akceptuję to. Faktem jest, że nasze służby odznaczają się dziwną nadgorliwością, bo np. w Wielkiej Brytanii cała kontrola zakończyła się po jednokrotnym przejściu przez bramkę. Z relacji znajomych, dowiedziałem się, że jeszcze skrupulatniej niż u nas - sprawdzają służby na lotniskach w USA.
Wg mnie jak mają sprawdzać, to niech sprawdzają, byle kontrola dotyczyła wszystkich. Bez świętych krów, które mogą się ślizgać ponad plebsem.
Uczciwie muszę przyznać, mimo mojej niechęci do kleru, że Józef Glemp jakoś nie narzekał, nie uniósł się wzburzeniem, żądając ukarania winnych. Jak donosi Gazeta Wyborcza ( tu) Najbardziej wzburzony całą sytuacją był obecny przy całej sytuacji poseł PiS Joachim Brudziński, który szybko zatelefonował Roberta Krupowicza - wojewody zachodniopomorskiego. Który to natychmiast skontaktował się z dyrekcją lotniska. Dyrekcja, jak wiadomo, zwolniła dwóch pracowników odpowiedzialnych za "upokorzenia" prymasa. Co ciekawe, nie udało się wyśledzić osoby, która wydała polecenie zwolnienia pracowników. Dyrektor lotniska przyznał że był to jeden ze współwłaścicieli, ci zaprzeczają...