wtorek, 27 marca 2007

Aborcyjna histeria

W ciągu kilku ostatnich dni oglądam z niesmakiem histeryczną i zażartą walkę o zamiany w konstytucji.  W tej walce widoczną przewagę mają zwolennicy zmian, walczący o tak zwaną "obronę życia poczętego ".

Tak sobie obserwuję LPR, i dochodzę do mało wesołych wniosków. Takie zatwardziałe egzemplarze jak Giertych, czy Wierzejski niczym już mnie nie zdziwią, ich poglądy są mi świetnie znane, chyba nie ma niczego co sprawiłoby, że byłbym zaskoczony.
Tym razem było nieco inaczej, ponieważ do debaty dołączyła żona Romana Giertycha. Ta wiecznie smutna, jakby przygaszona kobieta apelowała o karanie korzystających z usług klinik aborcyjnych kobiet jak morderczyń.

Ciekawa jest treść zmian, jakie proponują szanowni "prawicowcy". Nie wiem, czy to wierny cytat, mam nadzieję, że przynajmniej wiernie oddaje koncepcję naszych włodarzy: " Ochrona życie człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci". Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, kiedy usłyszałem treść tego zdania, to " Cholera! To ciekawa propozycja, jak na partię otwarcie popierającą karę śmierci!" Albo, być może, tylko ja widzę pewny rozdźwięk między "naturalną śmiercią", a dyndającym na stryczku wisielcu. Nieważne. Pewnie, jak dojdzie do dyskusji na tema Kary Śmierci, to konstytucję znowu się zmieni.

Nie mam wyrobionego, i określonego zdania na temat aborcji. Obie strony sporu fechtują ciężkimi argumentami. Nie potrafię, jednoznacznie opowiedzieć się po jednej ze stron.
Z jednej strony, nie podoba mi się fakt, że aborcję traktuję się jak antykoncepcję.
Z drugiej strony natomiast, przeraża mnie los kobiet zgwałconych, czy chorych (jak w przypadku pani Tysiąc).

Co mnie naprawdę irytuje w tej dyskusji, (będzie to argument przeciwko) to fakt, że kilkugodzinną zygotę przedstawia się jako człowieka. Słyszę jak różni ludzie wygłaszają ten pogląd, jako rzecz absolutnie normalną, pewną i naturalną. Można mieć taki pogląd, ale wydaje mi się, że jednak większość ludzi ma poglądy odmienne.
Ktoś powie - z tej zygoty, być może - urodzi się kiedyś człowiek. To prawda. Tak samo można powiedzieć, o plemniku i jajeczku, ba! Za kilka lat,  przy obecnym tempie rozwoju nauki zapewne wystarczy kawałek paznokcia.

Poważnie obawiam się w jaki sposób to nowe prawo, byłoby interpretowane. Mogę sobie z łatwością wyobrazić następującą interpretację: Lekarze stają przed dylematem, albo usuną ciążę, albo kobieta umrze. Usunięcie płodu, podlega pod " śmierć nienaturalną", śmierć kobiety w wyniku ciąży jak najbardziej naturalną jest. Co zrobi lekarz. Czy nienaturalnie usunie ciąże, pozwalając kobiecie żyć, czy też pozostawi wszystko losowi, wzruszy później ramionami i powie " Bóg tak chciał?"

Uważam, że nie można stawiać zlepka komórek, który kiedyś, być może przekształci się w człowieka, na równi z człowiekiem właśnie.

Ktoś uważa inaczej? Proszę bardzo! Jego wybór. Przecież, aborcja to nie obowiązek. Ktoś kto ma inne poglądy, wcale nie musi się jej poddawać, ją popierać.

Niestety wchodzimy tutaj na grząski grunt, grunt rozważań o etyce i moralności. Zawsze znajdzie się osoba (zwykle jest takich osób całe stado), która porówna aborcję do morderstwa. Że pozostawienie osobistej decyzji o przerwaniu ciąży, to jak pozostawienie decyzji, czy mogę zabić drugiego człowieka czy nie. Taka osoba może twierdzić, że wynik takich rozważań, powinien prowadzić do jednego, jedynego słusznego wniosku, a jakikolwiek inny jest zbrodniczy. Można patrzyć na to i z tej strony, ale ja nadal uważam, że nie ma mowy o morderstwie, jeśli nie ma mowy o człowieku.

Dzisiaj, na Onecie w komentarzach do artykułu na temat aborcji znalazłem jedną perełkę: "Jeśli zapłodnione jajeczko jest człowiekiem, to idąc tą samą drogą, jajo jest kurą. Co za tym idzie, jeśli jesz jajecznicę to, nie jest jajecznica, to gulasz z kurczaka "

Ps. Krzewiciele moralności, w niewybredny sposób atakują p. Alicję Tysiąc. Chcieliby aby, przekazała dziecku, że miało być usunięte. Mówią to w taki sposób, jakby pani Alicja te kilka la temu chciała usunąć nie płód, ale kilkuletnie dziecko. Trudno jest im (krzewicielom) zrozumieć, że wtedy dziecka nie było, dziecko jest teraz.
Jeśli pójdę dzisiaj do jakiejś kobiety, zaproponuję jej seks, ale spotkam się z odmową. To czy mogę oskarżyć ją o zabicie naszego nienarodzonego dziecka? Przecież mogłoby się narodzić...

Brak komentarzy: